Biblia Brzeska
Księga: 1 Księga Królewska 20:43
Tytuł oryginalny
Pierwsze Księgi Królewskie które są trzecie według Łacinników
Pierwsze Księgi Królewskie które są trzecie według Łacinników
Które było w ty słowa: Takci dał powiedzieć Benadad: Śrebro, złoto twoje mojeć jest, żony twoje i synowie twoi nacudniejszy moi są.
Na to mu odpowiedział król izraelski tymi słowy: Niechaj się stanie królu mój panie jakoś rzekł. Twójciem ja i ze wszytkiem, co jedno mam.
Po wtóre przyszli posłowie do niego i rzekli: Benadad tak mówi: Posłałem był do ciebie, abyś mi śrebro i złoto twoje, żony i syny twoje oddał.
A jutro poślę do ciebie służebniki swe, którzy wyplądrują dom twój i domy służebników twoich, a wszytko twoje kochanie będzie w ręku ich i rozbiorą je.
A tak król izraelski wezwał ku sobie wszytkich starszych z ziemie swej powiedając im: Proszę, uważcież, a obaczcie czego złego ten szuka, abowiem posłał do mnie po żony moje i po syny moje, po śrebro i po złoto moje, a jam mu nie odmówił.
A tak on odpowiedział posłom Benadadowym: Powiedzcie królowi, panu mojemu: Wszytko o cośkolwiek z pierwu posłał do służebnika swego, radbym uczynił, ale tej rzeczy uczynić nie mogę. A tak posłowie odeszli, a tę odpowiedź odnieśli do pana swego.
Tedy Benadad posłał k niemu z tym poselstwem: Niechaj mię tak skarżą bogowie, jeśliż ja nie przywiodę z sobą taką wielkość ludzi, ze wszytkiego prochu Samarjej, nie dostanie, aby z nich każdy wziął garść pełną.
Na to odpowiedział król izraelski tymi słowy: Powiedzcież mu: Niechaj się nie chlubi zbrojny, tak jako ten, który już zbroję zjął z siebie.
Ty słowa gdy usłyszał pijąc w ten czas z królmi w namieciech, rzekł do służebników swych: Przypuśćcie szturm ku miastu. I uczynili tak.
A oto niektóry prorok przyszedł do Achaba, króla izraelskiego i tak mówił: Takci powieda Pan: Widzisz oto to wszytko tak barzo wielkie zgromadzenie, dziś ja je podam w ręce twe, abyś wiedział, iżem ja jest Pan.
Tedy rzekł Achab: A przez kogoż? A on mu odpowiedział od Pana: Przez służebniki przełożonych nad powiaty. A on mu na to rzekł: Któż pocznie walkę? Tedy mu on odpowiedział: Ty.
Obliczył tedy służebniki przełożonych z powiatów, których było dwieście trzydzieści dwa, za któremi też policzył wszytek lud izraelski, którego było siedm tysięcy.
A tak wyszli w południe, a Benadad upił się już w namieciech z onymi trzemidziesięty i dwiema królmi, którzy mu ku pomocy byli.
I szli służebnicy przełożonych z powiatów na przód, a Benadad posłał niektóre, którzy oznajmili, iż lidzie wyciągnęli z Samarjej.
Tedy on rzekł: Chociaż wyszli prosić o pokój, chociaż też ku bitwie, przedsię je żywo pojmajcie.
I poraził każdy swego, a uciekli Syryjczycy i gonił je lud izraelski, tak iż Benadad, król syryjski, wsiadszy na koń, uciekł i z jezdą swą.
Bowiem był prorok przyszedł do króla izraelskiego, opowiadając mu tymi słowy: Idź, a bądź serca mężnego, a wiedz i bacz co masz czynić, abowiem po roku król syryjski przyciągnie przeciwko tobie.
Rzekli tedy słudzy króla syryjskiego ku panu swemu: Bogowie po górach są, bogowie ich i dlategoż nam silni byli, a wszakoż zwiedźmy z nimi bitwę w polu, a ujzrysz, że je porazimy.
A to k temu uczyń: Wyłęcz wszytki króle, każdego z miejsca swego, a na miejscu ich postanów hetmany.
Nad to oblicz wojsko według onego, które przed tym porażono, także wiele koni, jako i pierwej i także też wiele wozów, potym z nimi stoczymy bitwę w polu, a ujzrysz, że je porazimy. A on usłuchał rady ich i uczynił tak.
Potym, gdy wyszedł rok, obliczył Benadad Syrjany, a ciągnął ku Afeku na wojnę przeciw Izraelitom.
Obliczon też jest i lud izraelski, a nabrawszy z sobą żywności, ciągnęli przeciwko nim i położyli się z wojskiem przeciwko nim, jakoby dwoje maluczkie stado kóz. Ale Syrjanów było pełno po wszej ziemi.
Tedy przyszedł mąż Boży i mówił królowi izraelskiemu tymi słowy: Tak powiedział Pan: Przeto, iż mówili Syrjani: Iż Pan jest tylko Bogiem na górach, a nie na dolinach za to podam wszytkę tę wielkość w ręce twoje, abyście wiedzieli, żeciem ja jest Pan.
A tak przez siedm dni leżeli z wojskiem przeciwko nim, a siódmego dnia stoczyli bitwę z nimi i porazili Izraelczycy Syrjan sto tysięcy pieszych jednego dnia.
A ostatek ich uciekł do miasta Afek i obalił się mur na dwadzieścia i siedm tysięcy mężów, co byli pozostali. A Benadad uciekając przyszedł do miasta, a skrył się w skrytej komórce.
Ale ku niemu rzekli słudzy jego: Otochmy słyszeli, że królowie izraelscy są barzo miłosierni. A tak niechaj przepaszemy wormi biodra swe a włożymy powrozy na szyje swe i pójdziemy ku niemu owa cię żywo zostawi.
Tedy opasali wormi biodra swe, a włożyli powrozy na szyje swe i przyszli do króla izraelskiego, a tak mówili: Prosi cię Benadad, służebnik twój, abyś go żywo zostawił. A on odpowiedział: a żyw że jeszcze brat mój.
Które słowa oni pilnie uchwyciwszy na swą stronę, zarazem mu odpowiedzieli, żyw jest brat twój Benadad. A on im rozkazał, aby go przywiedli. A przetoż wyszedł ku niemu Benadad i kazał mu wsięść na wóz.
Rzekł potym do niego: Wrócęć wszytki miasta, które wziął ociec mój ojcu twojemu, a pobuduj sobie ulice w Damaszku, jako ociec mój pobudował w Samarjej, a w tym ja przymierzu puszczę cię wolno. I także z nim uczynił przymierze, a odprawił go.
Tedy niektóry mąż z synów prorockich rzekł do jednego człowieka z rozkazania Pańskiego: Proszę cię, uderz mię. Ale go on bić nie chciał.
I rzekł on k niemu: Iżeś nie słuchał głosu Pańskiego, oto skoro odejdziesz ode mnie, zabije cię lew. A także, gdy odszedł od niego, potkał się z nim lew i zabił go.
Szedł tedy on prorok i stanął podle drogi, kędy król miał idź, a odmienił się zasłoniwszy oczy swoje.
I kiedy król szedł, zawołał nań tymi słowy: Wyszedłem, służebnik twój, na walkę, a oto przyszedł niektóry człowiek i oddał mi męża niejakiego, abych go strzegł. A jeślibych upuścił, żem to miał swym zdrowiem zapłacić, abo talentem śrebra.
A jakom się skoro obrócił trochę, nie wiedząc gdzie mi się podział. Tedy rzekł król izraelski ku niemu: Prawieś się sam osądził.
Zatym rzekł ku niemu: Takci powieda Pan: Iżeś z rąk twych wypuścił człowieka, który śmierć zasłużył, zdrowie twe utracisz dla zdrowia, a lud twój, dla ludu jego.