
Wtóre Księgi Kroniki
1Potym tak rzekł Salomon: Pan powiedział: Iż mieszkać miał w obłoku. 2A jam mu zbudował dom ku mieszkaniu i miejsce, gdzie by miał mieszkać na wieki. 3A obróciwszy Salomon oblicze swe błogosławił wszytkiemu zgromadzeniu izraelskiemu, abowiem stało wszytko ono zebranie. 4Zatym rzekł: Błogosławiony Pan, Bóg izraelski, który to, co powiedział usty swemi Dawidowi, ojcu memu, wypełnił skutkiem. A tak mówił: 5Od onego czasu, jakom wywiódł lud mój z ziemie egiptskiej, nie obrałem sobie miasta żadnego miedzy wszytkiem pokoleniem izraelskim ku budowaniu domu, gdzie by miało być imię moje, anim obrał męża inego, który by miał być sprawcą ludu mego izraelskiego. 6Alem obrał Jeruzalem, aby tam było imię moje, obrałem też i Dawida, aby był przełożonym nad ludem moim izraelskim. 7I umyślił był Dawid, ociec mój, aby zbudował dom imieniowi Pana, Boga izraelskiego. 8Ale Pan rzekł Dawidowi, ojcu mojemu: Iżeś to umyślił, abyś budował kościół imieniowi mojemu, dobrześ uczynił, iżeś to umyślił w sercu swem. 9A wszakoż ty nie będziesz budował domu tego, jedno syn twój, który wynidzie z bioder twoich, onci zbuduje dom imieniowi memu. 10I uczynił Pan dosyć słowu swemu, które był powiedział i powstałem na miejsce ojca mego, a osiadłem stolicę izraelską, jako był powiedział Pan i zbudowałem dom imieniowi Pana, Boga izraelskiego. 11Tam żem też postawił skrzynię onę, w której jest przymierze Pańskie, które uczynił z syny izraelskiemi. 12I stanął u ołtarza Pańskiego przed wszytkim zgromadzeniem rozciągnąwszy ręce swe. 13Abowiem był Salomon sprawił stolec miedziany, który postawił w pośród sieni, a ten był wzdłuż na piąci łokiet, wszerz też na piąci łokiet, a na wzwyż na trzech łokiet i stanął na nim a poklęknął na kolana swe przed wszytkim zgromadzeniem izraelskim, rozciągnąwszy ręce swe ku niebu. 14I mówił: Panie, Boże izraelski, tobie żaden bóg równy nie jest ani na niebie ani na ziemi, który strzeżesz przymierza i miłosierdzia służebnikom twoim, którzy przed tobą chodzą z zupełnym sercem. 15Któryś zdzierżał Dawidowi, słudze twemu, ojcu mojemu, to, coś mu był obiecał, powiedziawszy usty swemi wypełniłeś mocą twą, jako się to dziś okazało. 16A przetoż teraz o Panie, Boże izraelski, zdzierż to Dawidowi, ojcu mojemu, coś mu był obiecał tak mówiąc: Iż nigdy nie będzie odjęt potomek z narodu twego od obliczności mojej, który by nie miał osięść stolice izraelskiej, by jedno strzegli synowie twoi dróg swych chodząc w zakonie moim, jakoś i ty chodził przede mną. 17Teraz tedy Panie, Boże izraelski, niech się stanie dosyć słowu twemu, któreś powiedział Dawidowi słudze twemu. 18I podobnaż to rzecz, aby miał mieszkać Bóg z ludźmi na ziemi, gdyż niebo i szerokości niebieskie ciebie ogarnąć nie mogą, tedyć daleko mniej ten dom, którym ja zbudował. 19Wejrzyj teraz na modlitwę sługi twego i na prośbę jego o Panie, Boże mój, wysłuchajże wołania i modlitwy, którą się tobie modli sługa twój. 20Niechajże oczy twe nad domem tym otwarte będą we dnie i w nocy, a nad miejscem kędyś ty obiecał postanowić imię twoje, abyś wysłuchał modlitwy, którą modlić ci się będzie sługa twój na miejscu tym. 21Wysłuchajże tedy prośby sługi twego i ludu twego izraelskiego, którąć się modlić będą na miejscu tym, wysłuchajże z miejsca mieszkania twego, to jest z nieba, wysłuchajże a odpuść. 22Jesliby kto zgrzeszył przeciw bliźniemu swemu a przywiódłby go na przysięgę, tak iżby musiał przysiąc, a przyszłaby przysięga ona przed ołtarz twój w domu tym. 23Wysłuchajże ty z nieba, a uczyń i rozsądź sługi twe płacąc złośnikowi, a postępek jego obracając na głowę jego a usprawiedliwiając sprawiedliwego i nagradzając mu wedle sprawiedliwości jego. 24Gdyby też był porażon lud twój izraelski od nieprzyjaciela swego prze grzech, którym by zgrzeszyli tobie, a nawróciwszy się ku tobie wyznaliby imię twoje i modlili się a prosili ciebie w domu tym. 25Tedy ty wysłuchaj z nieba, a odpuść grzech ludowi twemu izraelskiemu i przyprowadź je do ziemie, którąś dał im i ojcom ich. 26Gdyby też niebo zamknione było, a nie byłoby dżdża, przeto iż zgrzeszyli tobie, a oni modliliby się na miejscu tym wyznawając imię twoje, poniechawszy grzechu swego, gdybyś jego trapił. 27Tedy ty wysłuchaj z nieba, a odpuść grzech służebnikom twoim i ludowi twemu izraelskiemu, a naucz je dobrej drogi, po której by chodzili, dajże deszcz na ziemię twą, którąś podał w dziedzictwo ludowi temu. 28Jesliby też głód był na ziemi, abo powietrze, abo susza, abo rdza, abo szarańcze abo chrząszcze, jesliby też nieprzyjaciel ich obległ je w ziemi ich, abo obległ miasta ich, abo też jakie ine karanie, abo choroba. 29Tedy tę ich prośbę i modlitwę, którą by uczynił człowiek którykolwiek, abo i wszytek lud twój izraelski, poznawszy karanie swoje i chorobę swoję, gdyby podniósł ręce swe ku domowi temu. 30Wysłuchaj z nieba z miejsca mieszkania twego, a odpuść i nagrodź każdemu wedle wszytkich dróg jego, gdyż ty znasz serce jego, abowiem ty sam znasz serca synów ludzkich. 31Aby się bali ciebie, a iżby chodzili drogami twemi po wszytki dni, jako długo żyć będą na ziemi, którąś dał ojcom ich. 32Także i cudzoziemca, który nie jest z ludu twego izraelskiego, który by przyszedł z ziemie dalekiej dla wielkiego imienia twego i dla możnej ręki twej, a dla wyciągnionego ramienia twego, gdyby przyszedszy modlił się w domu tym. 33Tedy go ty wysłuchaj z nieba twego, a z miejsca mieszkania twego i uczyń to wszytko, o co cię wzywać będzie on cudzoziemiec, aby poznali wszyscy narodowie ziemie imię twoje, a iżby się bali ciebie, jako i lud twój izraelski i żeby też wiedzieli, iż wzywano jest imię twe nad domem tym, którym zbudował. 34Jesliby też lud twój ciągnął na wojnę przeciw nieprzyjaciołom swym drogą tą, którą byś ty je posłał i modliliby się na drodze ku miastu temu, któreś ty obrał i ku domowi, którym ja zbudował imieniowi twojemu. 35Tedy ty wysłuchaj z nieba modlitwy i prośby ich, a uczyń sąd ich. 36Jeslić by też zgrzeszyli (jakoż nie masz człowieka, co by zgrzeszyć nie miał) a rozgniewałbyś się na nie, a podałbyś je nieprzyjaciołom, żeby je zawiedli w niewolą do ziemie dalekiej abo bliższej. 37A upamiętaliby się w ziemi, do której są zawiedzeni w niewolą i nawróciwszy się prosili ciebie w ziemi niewolstwa swego tak mówiąc: Zgrzeszylichmy a przewrotnie i niepobożniechmy się sprawowali. 38Gdyby się tedy nawrócili ku tobie ze wszytkiego serca i ze wszytkiej swej dusze w ziemi niewolstwa swego kędy są w więzieniu, a modliliby się ku stronie ziemie swej, którąś dał ojcom ich i przeciw miastu, któreś ty obrał i przeciw domowi, którym zbudował imieniowi twemu. 39Wysłuchajże z nieba z miejsca mieszkania twego modlitwy i prośby ich, a uczyń im sąd i odpuść ludowi twemu, który tobie zgrzeszył. 40A tak teraz, o Boże mój, proszę niechaj będą otwarte oczy twe, a uszy twe nakłonione ku modlitwam na miejscu tym. 41Powstańże teraz, o Panie Boże, ku odpoczynieniu twojemu, ty i skrzynia mocy twojej; kapłani też twoi, o Panie Boże, niechaj będą obleczeni zbawieniem, a święci twoi niechaj się w dobrach rozradują. 42O Panie Boże, nie odwracajże oblicza od pomazańca twego, rozpomni na miłosierdzie Dawida, sługi twego.