Biblia Brzeska
Księga: Ewangelia św. Marka 6:49
Tytuł oryginalny
Święta ewanjelija Jezusa Krystusa napisana przez Marka świętego
Święta ewanjelija Jezusa Krystusa napisana przez Marka świętego
A gdy przyszedł sabat, począł uczyć w bożnicy, a wiele ich słuchając, zdumiewali się i mówili: Skądże ten to ma? A co za mądrość, która dana jest jemu, iż też cuda takie dzieją się przez ręce jego?
Izali to nie on cieśla, który jest syn Mariej, brat Jakubów i Jozy, Judaszów i Szymonów? Zaż nie masz u nas i sióstr jego? I obrażali się w nim.
Tedy mówił ku nim Jezus: Żaden prorok nie jest beze czci, chyba w ojczyźnie swojej, a miedzy krewnymi i w domu swoim.
I rozkazał im, aby nic z sobą na drogę nie brali, jedno tylko laskę, ani sumek, ani chleba, ani pieniędzy w trzosie.
A którzyby was kolwiek nie przyjmowali, ani was słuchali, wyszedszy stamtąd, otrzecie proch, który jest pod nogami waszemi ku przeświadczeniu ich: Zaprawdę powiedam: Lżej będzie Sodomie i Gomorze w dzień sądny, aniż miastu onemu.
To usłyszał król Herod (bo imię jego było sławne) i rzekł: Jan, on który krzcił, wstał z martwych i dla tegoż się w nim ty mocy okazują.
Abowiem ten Herod posłał był żołnierze i pojmał Jana, podawszy go do więzienia, dla Herodiady, żony Filipa, brata swego, który ją był pojął za żonę.
Abowiem Herod obawał się Jana, wiedząc, że był mąż sprawiedliwy i święty, a miał go w uczciwości, a słuchając go, wiele czynił i słuchał go rad.
Gdy tedy był dzień po temu, aby Herod w dzień narodzenia swojego sprawił wieczerzą na pany swoje, na rotmistrze i na przedniejsze w Galilejej.
Tam gdy przyszła dziewka onej Herodiady, tańcowała i spodobała się Herodowi i inym społu siedzącym i rzekł król ku dziewce: Proś mię, ocz jedno chcesz, a dam tobie.
Ale ona wyszedszy rzekła matce swej: Oczże mam prosić? A ona jej powiedziała: O głowę Jana Krzciciela.
A tak ona natychmiast wszedszy umyslnie do króla, prosiła mówiąc: Teraz już chcę, abyś mi dał na misie głowę Jana Krzciciela.
Ale się król barzo zafrasował, dla przysięgi i dla onych, którzy z nim społu siedzieli, nie chcąc jej odrzucać na stronę.
Zatym wnet król posłał kata, rozkazując, aby przyniesiono głowę jego, tedy on szedszy, ściął go w ciemnicy.
Ku którym rzekł: Pódźcie wy osobno na miejsce puste, a odpoczyńcie maluczko, bo wiele tych było, co przychadzali i odchadzali, tak iż nie mieli czasu, żeby się byli najedli.
Ale ono zebranie ludu widząc ony odchodzące, poznali go wiele ich i zbieżeli się tam pieszo ze wszytkich miast, a uprzedziwszy je, zeszli się do niego.
Tedy Jezus ujzrawszy ono wielkie zebranie ludzi, ruszony miłosierdziem nad nimi, którzy byli jako owce nie mające pastyrza, począł je uczyć wiela rzeczy.
A gdy już było dobrze na dzień, przyszli k niemu zwolennicy jego mówiąc: Miejsce jest puste, a już daleko na dzień.
Rozpuść je, aby się rozszedszy do miasteczek i do wsi okolicznych nakupili sobie chlebów, bo nie mają co jeść.
Ale on odpowiedziawszy rzekł: Dajcie wy im co jeść. A oni rzekli ku niemu: Idźmyż kupmy za dwieście pieniędzy chleba, a dajmy im, coby jedli.
Zatym on rzekł do nich: Wieleż chlebów macie? Idźcie a dowiedzcie się. A oni dowiedziawszy się, powiedzieli: Pięcioro chleba i dwie rybie.
Wziąwszy tedy ono pięcioro chleba i ony dwie rybie, wejzrawszy w niebo, błogosławił a łamiąc chleby, dawał zwolennikom swoim, aby przed nie kładli i dwie rybie podzielił miedzy wszytki.
Tedy wnet rozkazał zwolennikom swym wnidź w łódź, aby się naprzód przeprawili do Betsajda ku dalszemu brzegowi, ażby on rozpuścił lud.
I ujzrał, że się pracowali wioząc, (abowiem wiatr był im sprzeciwny). A tak o czwartej w noc przyszedł do nich, chodząc po morzu, i chciał je minąć.
Abowiem wszyscy widząc go, zatrwożyli sobą. Ale on rzekł do nich temi słowy: Wierzcie, jamci jest; a nie lękajcie się!
Zatym wstąpił do nich w łódź, a uciszył się wiatr, skąd się barzo aż i nazbyt sami w sobie zdumiewali i dziwowali.
A gdy onę wszytkę krainę okoliczną przeszli, poczęto nosić niemocne na łożach, gdy usłyszeli, iż tam był.
A gdziekolwiek jedno przyszedł, do wsi, abo do miast, abo na pola, kładli przedeń niemocne po ulicach, prosząc go, aby się tylko dotknęli podołka szat jego; a ile się ich dotknęli go, przychodzili ku zdrowiu.