Biblia Brzeska
Księga: Ewangelia św. Jana 11:52

Święta ewanjelija Jezusa Krystusa napisana przez Jana świętego
A Maria ta była, która pomazała Pana olejkiem i ucierała nogi jego włosmi swoimi, której brat Łazarz był niemocen.
To gdy usłyszał Jezus rzekł: Niemoc ta nie jest ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby był uwielbion Syn Boży przez nię.
A przetoż słysząc, że był niemocen, przedsię jednak został przez dwa dni na onymże miejscu, gdzie był.
Rzekli mu tedy zwolennicy: Mistrzu! Teraz szukali Żydowie, jakoby cię ukamionować, a przedsię tam idziesz?
Na to Jezus odpowiedział: Zali nie dwanaście są godzin dnia? Jesliż kto chodzi we dnie, nie obrazić się, bo widzi światło tego świata.
To rzekszy, potym do nich mówił: Łazarz, przyjaciel nasz usnął, ale pójdę, abych go ze snu obudził.
Rzekł zatym Tomasz, którego zwano Dydymus, do inych zwolenników: Pódźmyż i my, abychmy z nim pomarli.
Powiedziała mu: I owszem Panie! Ja wierzę, żeś ty jest Krystus, Syn Boży, który na świat przyjdź miał.
A to rzekszy, szła i po cichu wezwała Mariej, siostry swojej, mówiąc: Mistrz tu jest i wzywa cię.
A Jezus jeszcze był nie przyszedł do miasteczka, ale był na tym miejscu, gdzie wyszła była przeciw jemu Marta.
A przetoż Żydowie, którzy z nią byli w domu, a cieszyli ją, gdy ujzreli, iż Maria prędko wstała i wyszła, szli za nią mówiąc: Idzie do grobu, aby tam płakała.
A tak Maria, przyszedszy tam kędy był Jezus, ujzrawszy go, przypadła do nóg jego mówiąc mu: Panie! Byś ty tu był, nie umarłby był brat mój.
Jezus tedy, gdy ją ujzrał płaczącą i Żydy, którzy z nią społu przyszli płacząc, wzruszył się w duchu i zafrasował się sam w sobie.
A niektórzy z nich mówili: Nie mógłże ten, który otworzył oczy slepego, uczynić tego, żeby był ten nie umarł?
Ale Jezus wzruszywszy się zaś sam w sobie, przyszedł do grobu; a była jaskinia i kamień na niej położony.
Potym rzekł Jezus: Odejmicie kamień. A Marta mu powiedziała, siostra onego, który był umarł: Panie! Jużci cuchnie, bo mu już wyszły cztery dni.
Odjęli tedy kamień stamtąd, gdzie on umarły był położon i podniózszy Jezus oczu swych wzgórę rzekł: Ojcze! Dziękuję tobie, iżeś mię wysłuchał.
A jaciem wiedział, że ty mnie zawżdy wysłuchawasz, leczciem to rzekł dla ludu około stojącego, aby wierzyli, żeś ty mnie posłał.
A tak on, który był umarł, wyszedł mając ręce i nogi zawiązane chustkami, a twarz jego była chustą zawiniona. I rzekł im Jezus: Rozwiążcie go, niechaj idzie.
A przetoż wiele Żydów, którzy byli przyszli do Mariej, a patrzyli na to, co uczynił Jezus, uwierzyli weń.
Tedy zebrali się kapłani nawyższy i faryzeuszowie w radę i mówili: Cóż czynić będziemy? Abowiem ten człowiek wiele cudów czyni.
Jesliż go tak zaniechamy, wszyscyć weń uwierzą i przyjdąć Rzymianie, a poborzą, tak miejsce nasze, jako i naród.
Ani myslicie, co nam jest pożyteczno, żeby jeden człowiek umarł za lud, a żeby wszytek naród nie zginął.
I nie mówiłci tego sam z siebie, ale gdyż był kapłanem nawyższym roku onego, prorokował, że to miało być, iż Jezus miał umrzeć za on naród.
A dlategoż Jezus już nie bywał jawnie miedzy Żydy, ale stamtąd odszedł do krainy, która jest blisko puszczej, do miasta, które zową Efraim i tamżeć mieszkał z zwolenniki swemi.
I była blisko wielka noc żydowska, a wiele ich szło do Jeruzalem z onej krainy przed wielką nocą, aby się oczyścili.
Szukali tedy Jezusa i mówili jedni do drugich stojąc w kościele: Co się wam zda, izali nie przyjdzie na święto?
A kapłani nawyższy i faryzeuszowie podali byli rozkazanie, iż jesliby się kto dowiedział: gdzieby był, żeby oznajmił, iżby go pojmano.