Biblia Brzeska
Księga: Ewangelia św. Łukasza 8:14
Tytuł oryginalny
Ewanjelija święta przez Łukasza świętego napisana
Ewanjelija święta przez Łukasza świętego napisana
Stało się potym, iż chodził po wszytkich mieściech i po wsiach każąc i opowiedając królestwo Boże, a oni dwanaście byli z nim.
I niektóre niewiasty, które był uzdrowił od duchów złych i od chorób, jako Maria, którą zwano Magdalena, z której siedmioro diabelstwa wyszło.
Joanna też, żona Chuzego, sprawcę Herodowego, ktemu Zuzanna i inych wiele, które mu służyły z majętności swoich.
A gdy wielkie zgromadzenie ludzi schodziło się i którzy byli we wszytkich mieściech szły do niego, rzekł przez podobieństwo:
Niektóry co siał, wyszedł siać nasienia swego, a gdy siał, padało jedno podle drogi i podeptano je, a przyleciawszy ptacy powietrzni wyjedli je.
Drugie zasię padło na ziemię dobrą, a urózszy, przyniosło owoc stokrotny. Tedy mówiąc to wołał: Kto uszy ma ku słuchaniu, niech słucha!
Tedy im on rzekł: Wamci dano znać tajemnice królestwa Bożego, ale inem tylko przez podobieństwa, aby widząc nie widzieli, a słysząc nie rozumieli.
A którzy podle drogi, cić są, którzy słuchają, potym przychodzi diabeł i wybiera słowo z serca ich, aby uwierzywszy, nie byli zbawieni.
Którzy zasię na opokę, cić są, którzy gdy słuchają, z weselem przyjmują słowo, aleć ci nie mają korzenia, którzy do czasu wierząc, czasu pokusy odstępują.
Co zasię padło miedzy ciernie, cić są, którzy słuchali i odszedszy, od starania i od bogactw i od rozkoszy żywota są zagłuszeni i nie przynoszą owocu.
To co też padło na ziemię dobrą, cić są, którzy dobrym a uprzejmym sercem słyszane słowo trzymają, a owoc przynoszą przez cierpliwość.
A nie jestci żaden, który by zapaliwszy świecę, przykrył ją naczyniem, abo kładł pod łoże, ale ją stawia w lichtarz, aby ci, którzy wchodzą, widzieli światło.
Abowiemci nie masz nic tak tajemnego, co by się objawić nie miało, ani tak skrytego, czegoby poznać nie miano, ażeby na jaśnią nie wyszło.
A przetoż patrzcie, jako słuchacie. Abowiem ktokolwiek ma, będzie mu przydano, a kto nie ma, też i to, co się zda, jakoby miał, będzie od niego odjęto.
Ale on odpowiedziawszy rzekł do nich: Matka moja i bracia moi onić są, którzy słowa Bożego słuchają i czynią mu dosyć.
I stało się potym dnia niektórego, iż wszedł w łódź i zwolennicy jego tedy rzekł do nich: Przeprawmy się do dalszego brzegu jeziora i wiezli się.
Tamże wioząc się usnął i przyszedł wiatr z wichrem na jezioro, aż się przepełniali a byli w niebezpieczeństwie.
A tak przystąpiwszy obudzili go mówiąc: Mistrzu, giniemy! A on się ocuciwszy sfukał wiatr i wały wód, zatymże przestały a było uciszenie.
Tedy im rzekł: I gdzież jest wiara wasza? Ale oni zlęknąwszy się, dziwowali się mówiąc jedni do drugich: I cóż zacz jest ten, że wiatrom i wodam rozkazuje, a słuchają go?
A gdy wyszedł na brzeg, zabieżał mu z miasta onego mąż niektóry, co miał diabelstwo od wiela czasów, ani się obłóczył w szatę i nie mieszkawał w domu, jedno w grobiech.
Ten gdy ujzrał Jezusa, krzyczał, a przypadszy do nóg jego głosem wielkim mówił: Cóż mi do ciebie Jezusie, Synu Boga nawyższego? Proszę cię, nie męcz mię.
(Abowiem rozkazował duchowi nieczystemu, aby wyszedł od człowieka onego; bo go od niemałego czasu trapił, a także związany łańcuchem i pęty był pod strażą, wszakże połamawszy związki pędzon był od diabła na pustynię)
Pytał go tedy Jezus mówiąc: Które jest twe imię? A on powiedział huf; abowiem wiele diabelstwa wstąpiło było weń.
A było tam wielkie stado wieprzów pasących się po górze i prosili go, aby im wnie dopuścił wnidź. I dopuścił im.
Tedy diabelstwa wyszedszy od człowieka onego, weszły w wieprze, których stado wpadło z góry w jezioro i potonęło.
A gdy pastyrze ujzreli, co się stało, uciekli. A przyszedszy, oznajmili to w mieście i po wsiach.
A przetoż wyszli, aby oglądali, co się było stało, a przyszedszy do Jezusa naleźli człowieka onego, od którego wyszło diabelstwo ubranego i z dobrą pamięcią, siedzącego u nóg Jezusowych i ulękli się.
A tak go prosił wszytek lud okolicznie przyległej ziemicy Gadareńczyków, aby szedł precz od nich; abowiem byli wielkim strachem zjęci. A on też wsiadszy w łódź, wrócił się.
I prosił go on człowiek, od którego wyszło diabelstwo, aby był przy nim, ale go Jezus odprawił mówiąc:
Wróć się do domu twego, a opowiedz jako wielkie rzeczy z tobą Pan uczynił. Także odszedł, opowiedając po wszytkim mieście, jak wielkie rzeczy uczynił z nim Jezus.
Tedy oto przyszedł mąż niektóry imieniem Jair, a ten był książę bożnice; i przypadszy do nóg Jezusowych, prosił go, aby wszedł w dom jego.
Abowiem tylko jedyną dziewkę miał, która była jakoby we dwunaście lat, a ta już konała. Idąc tedy, ściśnion był od zgromadzenia ludzi.
Tamże niewiasta, która płynienie krwie cierpiała od lat dwunaście, a nałożyła na lekarze wszytko swe pożywienie i nie mogła być od żadnego zleczona.
Przystąpiwszy z tyłu, tknęła się podołka szaty jego, a natychmiast się zastanowiło płynienie krwie jej.
Tedy rzekł Jezus: Któż jest, co się mnie tknął? A gdy wszyscy przeli, rzekł Piotr i ci, którzy z nim byli: Mistrzu! Wielkość ludzi cię ściska i trąca, a ty mówisz: Któż się mnie dotknął?
A gdy ujzrała niewiasta ona, iż się skryć nie mogła, drżąc przyszła, a upadszy przed nim, oznajmiła mu przed wszytkim ludem, dla której się go przyczyny tknęła i jako natychmiast uzdrowiona była.
Niż tego domówił, oto niektóry przyszedł od książęcia bożnice powiedając mu: Umarła córka twoja, nie przykrzże się Mistrzowi.
Zatym wszedszy w dom, nie dopuścił wnidź nikomu, jedno Piotrowi, Jakubowi i Janowi, a ojcu i matce dzieweczki.
I zdumieli się rodzicy jej. A on im też zakazał, aby żadnemu nie powiedali tego, co się było stało.