Biblia Brzeska
Księga: Ewangelia św. Jana 4:2
Tytuł oryginalny
Święta ewanjelija Jezusa Krystusa napisana przez Jana świętego
Święta ewanjelija Jezusa Krystusa napisana przez Jana świętego
Potym gdy Pan zrozumiał, iż się osłyszeli faryzeuszowie, że on więcej zwolenników czynił i krzcił niżli Jan.
A tak przyszedł do miasta Samarjej, które zową Sychar, podle folwarku, który dał Jakub Józefowi, synowi swemu.
I był tam stok Jakubów; a przetoż Jezus będąc spracowany z drogi, siadł tak u stoku, a było jakoby o szóstej godzinie.
Tedy mu rzekła ona samarytańska niewiasta: Jakoż ty Żydem będąc, żądasz ode mnie picia, któram jest niewiasta samarytańska? Gdyż Żydowie nie towarzyszą z Samarytany.
Ale Jezus dawszy jej odpowiedź rzekł: O byżeś wiedziała ten dar Boży i kto ten jest, który mówi tobie: Daj mi pić, tedybyś ty go prosiła, a on by tobie dał wodę żywą.
Rzekła mu niewiasta: Panie! Nie masz czym czyrpać, a studnia jest głęboka, skądże tedy masz tę wodę żywą?
Izażeś ty większym jest nad ojca naszego Jakuba, który nam tę studnię dał, z której i sam pił i synowie jego i bydła jego?
Lecz ktoby pił onę wodę, którą ja dam jemu, nie upragnie na wieki. Owszem woda ona, którą ja dam jemu, stanie się w nim źrzódłem wód wyskakujących ku żywotowi wiecznemu.
Zatym mu rzekła niewiasta: Panie! Daj mi tej wody, abych nie upragnęła, a żebych tu czyrpać nie chodziła.
I odpowiedziawszy niewiasta rzekła mu: Nie mam męża. A Jezus jej rzekł: Dobrześ powiedziała: Nie mam męża.
Abowiemeś piąci mężów miała, a teraz ten, którego masz, nie jestci twój mąż; toś prawdziwie powiedziała.
Ojcowie naszy chwalili Boga na górze tej, a wy powiedacie, że w Jeruzalem jest miejsce, kędy potrzeba Boga chwalić.
Na to jej powiedział Jezus: Niewiasto! Wierz mi, przyjdzieć czas, gdy ani na górze tej, ani w Jeruzalem będziecie chwalić Ojca.
Aleć przyjdzie czas i teraz jest, gdy prawdziwi chwalcy będą chwalić Ojca duchem i prawdą. Bo i Ociec takowych szuka, którzyby go chwalili.
Rzekła mu niewiasta: Wiem, żeć przyjdzie Mesjasz, który rzeczon jest Krystus, onci, gdy przyjdzie, oznajmi nam wszytko.
A na ten czas przyszli zwolennicy jego i dziwowali się, że z niewiastą rozmawiał; wszakoż mu żaden nie rzekł: Ocz pytasz, abo co z nią rozmawiasz?
Pódźcie a oglądajcie człowieka, który mi powiedział wszytko, comkolwiek czyniła, zali nie ten jest Krystus?
Tedy rzekł Jezus: Mójci pokarm jest, abych czynił wolą tego, który mię posłał, a dokończył sprawy jego.
Izaż wy nie mówicie: Jeszcze są czterzy miesiące, a tedyć żniwo przyjdzie? Otoż wam powiedam: Podnieście oczu waszych, a przypatrzcie się krainam, boć już białe są ku żniwu.
A któryć żnie, bierze zapłatę i zbiera owoc do żywota wiecznego, aby i ten, który sieje, weselił się społu z tym, który żnie.
Jaciem was posłał żąć to, około czegoście wy nie robili; inszyć robili, a wyście weszli w robotę ich.
Tedy z miasta onego wiele Samarytanów uwierzyli weń na powieść onej niewiasty, która świadczyła: Że jej wszytko powiedział, co jednokolwiek czyniła.
A tak gdy się do niego zeszli Samarytani, prosili go, aby u nich został i został tam przez dwa dni.
A mówili niewieście: Już nie na twą powieść więcej wierzymy, abowiem jużechmy sami słyszeli i wiemy, żeć ten jest prawdziwie on zbawiciel świata, Krystus.
Gdy tedy przyszedł do Galilejej, przyjęli go Galilejczycy, bo widzieli wszytko, co czynił w Jeruzalem na dzień święty, bo też byli i sami zeszli się na dzień święty.
Zatym Jezus przyszedł zasię do Kany, miasteczka galilejskiego, gdzie był uczynił z wody wino. A w Kapernaum był niektóry dworzanin królewski, którego syn był niemocen.
Ten gdy usłyszał, iż Jezus przyszedł z Judy do Galilejej, szedł do niego prosząc go, aby wstąpił a uzdrowił syna jego, bo już miał był umrzeć.
Rzekł mu Jezus: Idź, syn twój żyw jest. I uwierzył człowiek słowam, które mu był powiedział Jezus, a odszedł.
A przetoż pytał od nich godziny, o którejby się lepiej mieć począł, a oni mu powiedzieli: Wczora około siódmej godziny opuściła go gorączka.
I poznał ociec, iż się to onej godziny stało, gdy mu powiedział Jezus: Syn twój jest żyw. Uwierzył tedy sam i wszytek dom jego.